Ostatnio wybuchła afera. "Gazeta Wyborcza" opublikowała stenogram nagrania rozmowy m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną z jego środowiskiem spółkę Srebrna. Wieżowce miały nazywać się K-Tower od nazwiska Kaczyńskich.
Budowa miała być sfinansowana z kredytu udzielonego przez bank Pekao SA (w którym wpływy ma PiS) w wysokości do 300 mln euro, czyli ok. 1,3 mld zł.
Tu pojawia się kilka pytań:
1. Kaczyński to prezes PiS czy biznesmen.
2. Czy polityk może finansować swoje projekty z państwowych pieniędzy, bo jak inaczej można nazwać "załatwienie" kredytu w banku, na który ma się taki duży wpływ?
3. Czy on jest aż tak uczciwy jak sam siebie kreuje?
4. Ponoć miało być koniec kolesiostwa, a jak da się wytłumaczyć, że w radach nadzorczych kontrolowanych przez niego spółek zasiada rodzina, znajomi i osobisty kierowca?
Dużo pytań można zadawać, ale czy w ogóle przy obecnej ekipie rządzących zajmie się tym prokuratura? Jeśli tak to zapewne zostanie to i tak zamiecione pod dywan