Jestem w związku z chłopakiem, jest to już kilkuletni związek. Mieszkamy ze sobą od około miesiąca. Niestety nie jest tak jak ja sobie to wyobrażałam. Chłopak co drugi weekend (sobota, niedziela) jest w pracy, w pozostałe wolne weekendy (sobota, niedziela) jeździ do mamusi. Nie spędzamy weekendów w ogóle razem. W tygodniu nasze wspólne spędzaniu czasu wygląda tak: Wracamy z pracy, jemy razem obiad i chłopak idzie do osobnego pokoju i zajmuję się sobą. Ja siedzę osobno i też coś tam robię. Chłopak twierdzi że nie spędzamy razem weekendów ponieważ spedzamy razem czas w tygodniu który tak wygląda że on nie chcę ze mną ani nigdzie wyjść, ani obejrzeć filmu nic. Natomiast jeżeli ktoś go gdzieś zaprosi w tygodniu idzie/jedzie z radością na twarzy, nie jest zmęczony, cały radosny. Nie patrzy na to że weekendy są dla nas ponoć .....
Wczoraj ponoć pojechał na imprezę firmową (kolację) pociągiem z kilkoma kolegami i koleżanką z pracy. Miał wracać pociągiem o 22:00, napisał mi że wraca jednak autobusem o 23:40, autobus jedzie 40min i potem 20min na mieszkanie. Z matematyki wynika że powinien być ok. 1:00 w domu, był po 2:00 .....
Przed wyjściem na impreze kazał mi jeszcze posprzątać co niestety zrobiłam. Jak przyszedł ja udawałam że już śpię. Położył się, kiedy wydawało mi się że już śpi przeniosłam się do innego pokoju żeby z nim nie spać - nie spał - pytał sie co robię i dlaczego się przenoszę - powiedziałam że idę do pracy i żeby dał mi spokój. Rano wstałam i zebrałam się do pracy. Dzisiaj mam lekarza w jego rejonach gdzie nigdy nie byłam, miał mnie zawieźć. Pytał się rano na messengerze czy chce jechać do tego lekarza - odp że ja jadę - odpisał mi że rozumie że ma nie przyjeżdzać. Odpisałam że jak ma czas niech przyjeżdza jak nie to nie. Oburzył się że, ja niczego nie rozumiem, jestem głupia i on sobie jedzie do mamusi a ja mam sobie radzić sama. Odpisałam że ponoć tydzień spędzamy razem a praktycznie nie spędzamy i nie wiem czy nie lepszej opcji na spędzanie czasu razem. Napisałam też że okłamał mnie 2 razy co do godziny powrotu i że mam nadzieje że miło spędził czas wczoraj z Izą - koleżanka z pracy i że nie będę im przeszkadzać. Już nie odpisał.
Uważacie, że ja w tej sytuacji zrobiłam coś nie tak, nie miałam prawa się pogniewać na niego. Nie wiem czemu był godzinę później, gdzie był,i co robił ale wątpie że jadł 5h w tej samej knajpie. W tygodniu ze mną nie chce nigdzie wychodzić , rozmawiać nic i to jest spędzanie czasu. Ja się właściwie nie gniewam że on pojechał tylko w jaki sposób zachowuje się w stosunku do mnie. Jak się teraz zachować - on wróci późno od mamusi albo w ogóle nie przyjedzie na noc, ja też będę późno żeby go nie spotkać. Jak się zachować dalej w stosunku do niego? nie sądze żebym to ja się zachowała nie fair. Podpowiedzcie co robić dalej