Siostra ciagle pozycza ode mnie pieniadze. Ma z mezem dochod powyzej sredniej i dwoje malych dzieci. Zyje na wysokiej stopie.
Ja jestem samotna, mam prace z placa ponizej sredniej i zyje skromnie raczej. Nie potrafie odmowic. Poza tym w jakis sposob czuje ze powinna pozyczyc, bo przeciez to na dzieci, a dzieci dorastaja i maja coraz wieksze wymagania. Ja niby nie mam dzieci to niby nie jestem taka wazna.
Gdy upomnie sie o pieniadze w czasie obiecanym oddania, to siostra mowi: nie mam niestety, oddam jak bede miala.
Mam tego szczerze dosc. Jak odmowie, czuje sie zle (wiec nie odmawiam). Jak prosze o zwrot tez czuje sie zle. Jej sie wydaje ze nie mam swoich potrzeb i swojego zycia.