Troche obroslem/zaroslem.
Postanowilem tedy pojsc do fryzjera, zwłaszcza ze mam wolny dzien.
Wybralem się do miejsca, gdzie zwykle chodze.
Wlaze, mowie dzien dobry, bom kosmita z kindersztuba.
Już na wstepie slysze od panienki, ze może mnie przyjąć o 11:15
(a było kolo09:00)
Troche mnie zdziwilo.
Mowie dziewczynie a znamy się nieco, bo stale tam laze w celu postrzyżyn,
Ze ja nie po trwala, czy inny balejaz, tylko maszynka, koncowka 6mm
Raz dwa i po zawodach.
Dziewcze upiera się, ze może mnie zapisac gdzies tam przed dwunasta.
Pobudzila mnie tym do homeryckiego smiechu.
Zarykując się trzasnalem drzwiami i wyszedlem.
Mam wlasna maszynke, ale w niektórych miejscach ciezko zamachnąć się jest.
Podjade do bratanka, on to zrobi w 10 minut.
Zaoszczędzone dwie dychy przeznacze na flaszke.
Jak widac, nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.