Mieszkałam z matka do 35 roku życia. Od 15 roku mojego wypominala mi do teraz że nie dało się że mną mieszkaac żyć. Czyli nie dogadywałyśmy się przez 20 lat. Przez te lata nie podjęłam pracy, przestałam się myć, dbać o siebie, jeść, nie pamiętam co to znaczy oglądać tv. Zylam w ten sposób że zylam na dworze siedziałam po ławkach jadłam jak sobie coś kupiłam w sklepie na dworze. Tak wyglądało moje życie przy mojej matce. Ona starała się o mieszkanie socjalne dostała i zostawiła mnie. Od roku pobieram z mopsu taki zasilek niewielki i zaczęłam szukać pracy. Dodatkowo mieszkam w takiej dziurze ze aż szkoda gadać. Myślałam o tym że może jak uda mi się stąd wyprowadzić w tamtym tyg byłam na rozmowę o pracę do innej miejsowosci to może jest szansa na to że mogę normalnie pożyć? Całe moje życie nie udało się przez matke. 8 lat na pewno zylam na dworze nawet tego nie pamiętam nie wiem jak ja to przeżyłam. Do domu przychodziłam tylko spać. Czy po takich przeżyciach da się normalnie żyć? Ona doprowadziła do takiej sytuacji nie miałam na nic wpływu. Codziennie tylko myślałam o tym że by jakoś przeżyć dzień na dworze.