"Oszustwo na rynnę". Naciągacze z Węgier polują w całym kraju, ale policji nie muszą się bać
Podjeżdżają po dom i obiecują szybką naprawę po kosztach. Po wykonanej usłudze żądają zapłaty wielokrotnie przewyższającej umówione wynagrodzenie. Nie płacisz, licz się z przykrymi konsekwencjami. Rzekomi budowlańcy z Węgier jeżdżą po całej Polsce. Polskie prawo mają w jednym palcu – wiedzą, że są bezkarni.
Po wykonaniu usługi żądają kwoty 10x większej niż ustalona na początku przyjmowania zlecenia. Jeśli nie zapłacisz to wzywają "kolegów" z Pruszkowa lub Wołomina.