Pomóżcie, bo ręce opadają!
Mówi się, że to kobiety strzelają fochy, obrażają się po to, by manipulować mężczyznami, zwrócić ich uwagę (choć zanim się facet zorientuje...) czy tam wywołać poczucie winy (tak wynika z badań) ALE to wszystko, to NIC przy męskich fochach! Jak byłam młodsza i widziałam, jak moja babcia musi udobruchać dziadka za każdym razem, kiedy wina leżała po jego stronie myślałam: to inne pokolenie. U mnie w domu czegoś takiego nie było!
Teraz co? Sama jestem w związku i byłam przez lata w kilku innych i zauważyłam, że męski foch, to nie tylko jednorazowy przypadek mojego dziadka, ale stały element zachowania męskiego. Kobiece fochy trwają kilka minut, dopóki facet ich nie zauważy... Męskie natomiast zdają się nigdy nie kończyć. Dumę można urazić na milion sposobów, czasami nawet głupio mi się odezwać, bo wiem co zaraz się stanie. Nie mam zamiaru za każdym razem użerać się z nim, jak z obrażonym dzieckiem. Każde zwrócenie uwagi, czasami nawet pytanie może skończyć się obrazą PANA. Nawet żarty! Zero poczucia humoru, zero dystansu... No i jak tak można?
Wiadomo, że nie trwa to ciągle, ale są takie "okresy" kiedy mój partner zaczyna być wyczulony na wszystko. Lekarstwem na to wydaje się być tylko ucieczka i nie przebywanie z nim przez dłuższy czas, ale nie chce uciekać ze swojego własnego domu! Help! Kobiety, mężczyźni- co robić?!