Tak się zlozyło, że dopiero wczoraj obejrzałem film o Jacksonie.
Nigdy go nie lubiłem, więc żaden ból, że chociaż pośmiertnie zboka załatwili.
Zmartwiłby mnie taki skandal wokół Micka Jaggera, który p.... co się ruszało, ale tylko pelnoletnie!
Od dłuższego czasu znane są jacksonowe upodobania seksualne, więc film uderza raczej innym przekazem: nadzwyczajną "tolerancją" rodziców dzieci, arendowanych staremu dewiantowi na miesiące i lata.
To oni budzą szczegółne obrzydzenie.