Dzisiaj musialam pojechac do sklepu zrobic zakupy. Spieszylo mi sie zeby wrocic przed konkretna godzina, wiec jechalam dosyc szybko ale w miare przestrzegajac przepisy.U nas jest teraz tak ze lewa linia sluzy do szybkiej jazdy i wyprzedzania, linia prawa do jazdy. Na dokladnie tej drodze ktora podrozowalam jest ograniczenie szybkosci do 60km/h.
Ja jade lewym pasem 65km/h, dojezdzam do samochodu przede mna, i po liczniku widze ze ten wlecze sie 55km/h. probuje wiec zmienic pas aby go wyprzedzic ale oto gosc z prawej strony wlecze sie podobnym tempem - bo ani jeden ani drugi nie zmieniaja pozycji i nie tworzy sie miedzy nimi luka by mozna bylo jakos wyprzedzic. i tak jade, przeklinajac w duchu obydwoch.
Kultura na drodze wymaga aby
a/ znac przepisy i wiedziec ktory pas sluzy do czego i
b/nie blokowac tego od szybkiej jazdy.
Bo to, ze ja jechalam ponad przepisowa predkosc to u nas nie jest wielki grzech na drodze. kierowcy z zasady jezdza szybciej niz znaki pokazuja. wszyscy sie spiesza, nawet cops (gliny) za bardzo nie reaguja na 5-10km ponad norme. ale taki slimaczy 'taran' na drodze niezwykle irytuje i blokuje plynnosc ruchu i to wlasnie on powoduje wypadki bo ludzie probuja wyprzedzac. co zreszta bylo udowodnione badaniami.