Piszę na forum, bo chciałabym poznać opinię w sprawie konfliktu, który pojawił się w naszej rodzinie.
Mój młodszy brat, 28 letni chłopak związał się z kobietą, której nie akceptują nasi rodzice. Jest ona dwa lata od niego starsza (to nie problem), jest rozwódką z dwójką dzieci, każde jest z innego ojca.
Poznałam ją, to bardzo fajna dziewczyna, w życiu nie miała lekko, musiała pomagać w wychowaniu rodzeństwa, potem młodo wyszła za mąż (przerwane studia), urodziła dziecko, mąż okazał się palantem, potem po rozwodzie poznała innego, byli razem kilka miesięcy, zaszła w ciąże, potem po porodzie pan stwierdził, że "nie jest na to gotowy i nie jest ona tą kobietą, której poszukuje". Jest więc samotną matką, ten drugi łoży na utrzymanie dziecka i odwiedza je, są natomiast problemy z ex mężem.
Rodzice są zrospaczeni, nigdy wcześniej nie mieli problemu z dziewczynami brata, takich poważniejszych było 2, pierwsza od liceum i dużą część studiów- była uwielbiana wręcz i wszyscy myśleli, że wejdzie do rodziny, druga to ok roczny związek, ale też ją rodzice zaakceptowali mimo iż weszła na miejsce ukochanej tamtej. Jego obecnej partnerki nie mogą znieść, najpierw nie chcieli jej poznać, potem w końcu przystali na zaproszenie, ale z relacji wiem, że byli bardzo oschli. Brat nie może przyjeżdżać z nią do domu itp, przez co zerwał kontakty z rodzicami, którzy z kolei przelewają wszystkie żale na mnie. Mam już tego powoli dosyć, bo przecież to nie moja sprawa, nie moje życie. Jednak rozumiem rodziców, ich lęk, żeby brat nie wkopał się w problematyczny związek.
Ja ją polubiłam, ale sama nie wiem, czy chciałabym żeby brali ślub (co planują), na razie ona z dziećmi wprowadziła się do brata (wcześniej wynajmowała mieszkanie).
No bo, rozumiem mieć pecha w życiu, ale czy to "dwoje dzieci, każde z innym" nie jest oznaką braku odpowiedzialności? A może jestem niesprawiedliwa?