Hej! Mam nadzieję że Wy obiektywnie coś mi doradzicie. Mianowicie, moją pasją od dzieciństwa był język angielski - na takie też studia poszłam zaraz po maturze w 2015 r. - filologia angielska. Niestety, po bardzo ciężkiej sesji nie zdałam 3 na 7 egzaminów i zwyczajnie się załamałam. Zabrałam (bardzo pochopnie) papiery z uczelni i rzuciłam studia. W międzyczasie udzielałam korepetycji i szło mi całkiem nieźle. Jaki jest mój dylemat? Zawsze chciałam mieszkać w kraju anglojęzycznym, a niekoniecznie pisać eseje i uczyć dzieciaki w szkole czy tłumaczyć dokumenty. Czy waszym zdaniem powinnam wyjechać do UK pomimo Brexitu do pracy i tam układać sobie życie, czy po prostu wrócić na te nudne studia?