Fajny film wczoraj widzialem.
A w zasadzie serial.
Ogladnalem trzy odcinki pełnometrażowe.
Cykl ma zbiorczy tytul „Inspektor Maigret”.
Wg. Simenona.
Angielski.
Z Rowanem Atkinsonem w roli glownej.
Jasia Fasoli nie lubie.
Baaardzo nie lubie.
Taki wypierdkowaty konusowaty pzryglupi chytrusek ze stosownym
„poczuciem humoru”
Troche lepszy jako Czarna Zmija.
W zwiazku z powyższym, z pewna niesmialoscia
Zabralem się za ogladanie Maigreta.
I tu siurprajs.
Filmy sa OK.
Atkinson nadspodziewanie dobry.
Jego Maigret jest spokojny, nieco wycofany, uprzejmy….
Pracuje glowa, a nie lata wrzeszczac z klamka w lapie.
Jak u autora, Georgesa Simenona.
Zupelnie do Mr Beana niepodobny.
Na plus.
Nie spodziewalem się.
Podsumowujac….
Dupy może nie urywa, ale wrazenie zostawia calkiem, calkiem….