Jeśli udajesz się do restauracji to po co? Żeby zjeść, jak w domu? Kluski, zimiory z mielonym i pomidorową z kluskami?
Mnie się wydaje, że "na mieście" jada się niejako ekskluzywnie, w znaczeniu niecodziennie, niechby wilgotną, tamponowatą bułę z mielonym i serem, zwaną czizburgerem.
Takoż wszelkie "nadzionka babuni" "szyneczki stryja", czy "wątróbka kuzyna" ...
Dla kogo to?