Skocz do zawartości


Maybe

Zakładając, że istnieje życie po życiu...

Polecane posty

Maybe
Napisano (edytowany)
8 godzin temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

W takim gdybaniu po prostu można sobie pozwolić na optymizm i różowe okulary. Już mam takie standardowe podejście, że najpierw zakładam najlepsze scenariusze... a jeśli będzie gorzej... to się z tym też pogodzę ;)

Rozumiem, ja też zakładałam kiedyś, że matki energia przynajmniej zza grobu mnie wspiera, skoro za życia tego nie robiła. Ale właśnie wpadłam na to, że przecież wcale tak nie musi być, a wręcz przeciwnie. 

A tak naprawdę myślę że gdyby nawet był wymiar równoległy to po prostu żyliby swoim życiem a nie naszym, a może nawet nie wiedzieliby o naszym istnieniu. Może śmierć jest przejściem do innego wymiaru, gdzie rodzisz się na nowo, bez pamięci o przeszłym życiu. I nie musi to mieć żadnego sensu, po prostu tak jest, przechodzisz przez różne wymiary i je poznajesz...

A na końcu nie czeka żadna nagroda ani żadna kara. A może nie ma końca. Może jeszcze nikt tam nie dotarł. Może każdy wszechświat to inny wymiar i tak przechodzimy przez te wszystkie wszechświaty. Dzieci kosmosu.??

 

Zauważyłeś, że ludzie tak globalnie ciągle skupiają się na sobie, bliski umiera - rozpacz że kogoś straciliśmy, zamiast pomyśleć czy dla nie go nie jest tak lepiej; samobójców wyzywamy od egoistów a tak naprawdę to my jesteśmy egoistyczni, że każemy komuś żyć, choć nie potrafimy mi pomóc i się męczy, potem ciągle mamy przeświadczenie, że zmarły ma nam coś do powiedzenia, jakbyśmy byli pępkiem świata, a przecież możemy być zmarłemu zupełnie obojętni, albo nawet to że nas obserwuje, jakby nie miał co robić w zaświatach...itpitd 

Strasznie to egocentryczne ze strony ludzkości ??

Edytowano przez Maybe
  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


adromeda

Pewien dziadek w dniu 1 września 1939 r. w Warszawie  poszedł do kościoła na godz. 11.00.  Po wyjściu powiedział znajomym, że nie może uwierzyć że naprawdę wybuchła wojna z Niemcami  mimo że słyszał tu i ówdzie jakieś wybuchy.

Następnie skomentował mszę św . mówiąc że w to życie pozagrobowe też już nie wierzy.  Pożegnał się z krewnymi i powiedział,  że o 14 będzie na obiedzie ale teraz idzie się przejść nad Wisłę na spacer.

 Nad rzeką spodziewał się zaznać spokoju i odpoczynku. Niestety ale tam akurat leciały 2 szturmowe samoloty ze swastykami strzelając do kogo popadnie. Oglądając się za siebie uwierzył że jednak wojna już jest.

Potem gdy uciekając otrzymał serię w plecy i upadł, uwierzył również w życie po życiu.

Przyśnił się po pogrzebie swoim krewnym i zapewnił ich, że życie po życiu istnieje.

Gdy by wierzył i nie zwątpił, żyłby dalej.

(historia za reportażu TV)

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złośliwy
Jester

Chciałbym podbić ten temat i porozmawiać dalej…

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
Dnia 10.01.2020 o 20:46, Woman napisał:

Zakładam,że nie istnieje życie po życiu, jeśli na potrzebę chwili mam uznać,że się mylę, a umarli obserwują bliskich, to mówię stanowcze Nie! 

Nie martwię się co oni zobaczą, ja po swojej śmierci nie chce widzieć cierpienia bliskich.

Znalazłam w temacie swoją wypowiedź ? 

Do tematu podchodzę bardzo sceptycznie.

Wydarzyło się jednak w moim życiu coś, co uznałam za wyraźny znak. 

 

Jakieś 3 godziny przed pogrzebem teścia, siedzieliśmy przy stole i dopijalismy kawę. Właściwie wszyscy mieli już tylko fusy w szklankach.

Nagle pada pytanie: czy byliśmy u spowiedzi?czy jedziemy wcześniej aby to nadrobić?

 Odezwała się szwagierka ( córka zmarłego) i mówi, że ona nie pójdzie, jest rozwódką, ona nie może...

Nastąpiła chwilą ciszy i nagle jej szklanka pękła od spodu w drobny maczek.

 

Były w niej tylko zimne fusy.

Pierwszy raz w życiu uświadomiłam sobie, że zmarli nas "obserwują"

Dodam, że teściowie byli mocno wierzącymi ludźmi.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia
6 godzin temu, Frau napisał:

Pierwszy raz w życiu uświadomiłam sobie, że zmarli nas "obserwują"

Dodam, że teściowie byli mocno wierzącymi ludźmi.

Nie zaprzeczam, ani nie potwierdzam ale kiedyś pasjonowały mnie wypowiedzi takie i tym podobne.

Ludzie różne widzieli rzeczy i różne mają kontakty pozaziemskie (nie UFO) i wynika z tego, że dusze są określony czas w różnej przestrzeni.

Chyba do 10 dni od śmierci są obecni na ziemi, stąd zdarzenie o którym pisałaś.

Są też dusze, które nie potrafią trafić tam gdzie ich miejsce...są zawieszone w przestrzeni  one raczej są nieprzyjazne dla nas, dlatego trzeba je odprowadzić.

A tak w ogóle oni nas nie podglądają nie mają takiej możliwości...jednak, gdy dzieje się bliskiemu na ziemi krzywda są powiadamiani i jeśli chcą, a BÓG na to zezwoli mogą nieść pomoc.

  • Wow 1
  • Zmieszany 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
Dnia 28.07.2021 o 19:00, adromeda napisał:

Pewien dziadek w dniu 1 września 1939 r. w Warszawie  poszedł do kościoła na godz. 11.00.  Po wyjściu powiedział znajomym, że nie może uwierzyć że naprawdę wybuchła wojna z Niemcami  mimo że słyszał tu i ówdzie jakieś wybuchy.

Następnie skomentował mszę św . mówiąc że w to życie pozagrobowe też już nie wierzy.  Pożegnał się z krewnymi i powiedział,  że o 14 będzie na obiedzie ale teraz idzie się przejść nad Wisłę na spacer.

 Nad rzeką spodziewał się zaznać spokoju i odpoczynku. Niestety ale tam akurat leciały 2 szturmowe samoloty ze swastykami strzelając do kogo popadnie. Oglądając się za siebie uwierzył że jednak wojna już jest.

Potem gdy uciekając otrzymał serię w plecy i upadł, uwierzył również w życie po życiu.

Przyśnił się po pogrzebie swoim krewnym i zapewnił ich, że życie po życiu istnieje.

Gdy by wierzył i nie zwątpił, żyłby dalej.

(historia za reportażu TV)

 

 

 

Nie wiadomo czy żyłby. Może inna seria by go dosięgnęła.

Jednak ujmując inaczej kiedyś ktoś powiedział, każdy ma posmierci.to, w co wierzy. To najlepszy raj jest ten muzułmański ?

 

Edytowano przez Maybe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
Dnia 30.11.2021 o 21:06, Jester napisał:

Chciałbym podbić ten temat i porozmawiać dalej…

Podbijaj! ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
Dnia 1.12.2021 o 09:15, Frau napisał:

Znalazłam w temacie swoją wypowiedź ? 

Do tematu podchodzę bardzo sceptycznie.

Wydarzyło się jednak w moim życiu coś, co uznałam za wyraźny znak. 

 

Jakieś 3 godziny przed pogrzebem teścia, siedzieliśmy przy stole i dopijalismy kawę. Właściwie wszyscy mieli już tylko fusy w szklankach.

Nagle pada pytanie: czy byliśmy u spowiedzi?czy jedziemy wcześniej aby to nadrobić?

 Odezwała się szwagierka ( córka zmarłego) i mówi, że ona nie pójdzie, jest rozwódką, ona nie może...

Nastąpiła chwilą ciszy i nagle jej szklanka pękła od spodu w drobny maczek.

 

Były w niej tylko zimne fusy.

Pierwszy raz w życiu uświadomiłam sobie, że zmarli nas "obserwują"

Dodam, że teściowie byli mocno wierzącymi ludźmi.

Ale co to znaczyło? Bo nie rozumiem, gniew zmarłego? Przecież nie mogła iść do komunii po rozwodzie. Rozwodnicy są gorsi od morderców dla kościoła, nie wiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
Dnia 1.12.2021 o 16:48, Dżulia napisał:

Nie zaprzeczam, ani nie potwierdzam ale kiedyś pasjonowały mnie wypowiedzi takie i tym podobne.

Ludzie różne widzieli rzeczy i różne mają kontakty pozaziemskie (nie UFO) i wynika z tego, że dusze są określony czas w różnej przestrzeni.

Chyba do 10 dni od śmierci są obecni na ziemi, stąd zdarzenie o którym pisałaś.

Są też dusze, które nie potrafią trafić tam gdzie ich miejsce...są zawieszone w przestrzeni  one raczej są nieprzyjazne dla nas, dlatego trzeba je odprowadzić.

A tak w ogóle oni nas nie podglądają nie mają takiej możliwości...jednak, gdy dzieje się bliskiemu na ziemi krzywda są powiadamiani i jeśli chcą, a BÓG na to zezwoli mogą nieść pomoc.

Dżulia, kto to może wiedzieć tak dokładnie....choć nie zaprzeczam w istnienie duszy po śmierci, przynajmniej przez jakiś czas. Miałam styczność. Powyżej 10 dni i wcale nie był nieprzyjazny dla mnie, ale dawał znać że jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
1 godzinę temu, Maybe napisał:

Ale co to znaczyło? Bo nie rozumiem, gniew zmarłego? Przecież nie mogła iść do komunii po rozwodzie. Rozwodnicy są gorsi od morderców dla kościoła, nie wiesz?

Ale spowiedź jest dla nich dozwolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złośliwy
Jester
1 godzinę temu, Maybe napisał:

Dżulia, kto to może wiedzieć tak dokładnie....choć nie zaprzeczam w istnienie duszy po śmierci, przynajmniej przez jakiś czas. Miałam styczność. Powyżej 10 dni i wcale nie był nieprzyjazny dla mnie, ale dawał znać że jest.

Opowiedz proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
10 godzin temu, Frau napisał:

Ale spowiedź jest dla nich dozwolona.

Tylko po co? Skoro rozwodnik jest już wykluczony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
10 godzin temu, Jester napisał:

Opowiedz proszę.

Nieeeeee. Nie będę się tu aż tak uzewnetrzniać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia
12 godzin temu, Maybe napisał:

Dżulia, kto to może wiedzieć tak dokładnie....choć nie zaprzeczam w istnienie duszy po śmierci, przynajmniej przez jakiś czas. Miałam styczność. Powyżej 10 dni i wcale nie był nieprzyjazny dla mnie, ale dawał znać że jest.

Dokładności trudno się doszukiwać wszak zjawisko jest trudne do uchwycenia...nie każdy może widzieć zmaterializowaną duszę, ale efekt działania tej duszy widzi już o wiele więcej osób.

Te zjawiska nie są objęte nauką, ale są ludzie, którzy się tym zajmują i ich wieloletnie doświadczenie pozwoliło ująć to w literaturze, którą przeczytałam i w oparciu o nią napisałam.

 

Tak, masz rację...dusze mają jakby to różny zamiar; jedne pomagają czy chronią, inne straszą czy dokuczają.

 

Jedno jest pewne...nie obiecujcie, że po śmierci coś tam coś będziecie dla swoich bliskich/znajomych. Nie jest wiadome pod jaką postacią (zmaterializowaniem) się pojawić możecie, ale na 100% po śmierci taka osoba będzie przychodzić.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
2 godziny temu, Maybe napisał:

Tylko po co? Skoro rozwodnik jest już wykluczony...

Nie tak do końca.

Mogą uczestniczyć we mszy, spowiadać się, ale komunii brać nie mogą.

Mój brat rozwodnik, jest chrzestnym dla dwójki dzieci. Po rozwodzie nim został.

Ksiądz nie robił żadnych problemów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fenix
14 godzin temu, Maybe napisał:

Ale co to znaczyło? Bo nie rozumiem, gniew zmarłego? Przecież nie mogła iść do komunii po rozwodzie. Rozwodnicy są gorsi od morderców dla kościoła, nie wiesz?

To nie był gniew ale raczej protest zmarłego, który widząc już wszystko  "z góry" zapewne ostrzegł córkę by zeszła z błędnej drogi. 

Ale to zależy czy za życia miał na ten temat poprawną ocenę. Niektórzy mądrzeją dopiero "po życiu" .

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
54 minuty temu, Frau napisał:

Nie tak do końca.

Mogą uczestniczyć we mszy, spowiadać się, ale komunii brać nie mogą.

Mój brat rozwodnik, jest chrzestnym dla dwójki dzieci. Po rozwodzie nim został.

Ksiądz nie robił żadnych problemów. 

Oczywiście że może być nadal wierząca i praktykująca, jednak sama spowiedź bez rozgrzeszenia, to takie samo biczowanie, bo za każdym razem może usłyszeć że źle zrobiła, albo musieć odpowiadać na pytanie dlaczego?

Można grzechy wyznać przed Bogiem, a nie narażać się na słuchanie kazań.

 

Co do bycia chrzestnym bez rozgrzeszenia to pierwsze słyszę....pewnie wszystko zależy od ludzkiego księdza albo znajomości.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
2 godziny temu, Dżulia napisał:

Dokładności trudno się doszukiwać wszak zjawisko jest trudne do uchwycenia...nie każdy może widzieć zmaterializowaną duszę, ale efekt działania tej duszy widzi już o wiele więcej osób.

Te zjawiska nie są objęte nauką, ale są ludzie, którzy się tym zajmują i ich wieloletnie doświadczenie pozwoliło ująć to w literaturze, którą przeczytałam i w oparciu o nią napisałam.

 

Tak, masz rację...dusze mają jakby to różny zamiar; jedne pomagają czy chronią, inne straszą czy dokuczają.

 

Jedno jest pewne...nie obiecujcie, że po śmierci coś tam coś będziecie dla swoich bliskich/znajomych. Nie jest wiadome pod jaką postacią (zmaterializowaniem) się pojawić możecie, ale na 100% po śmierci taka osoba będzie przychodzić.

Moja dusza była niezmateroalizowana i widziałam tylko skutki jej działania, najpierw racjonalizowałam, lecz później znaki były tak wyraźne, że nie mogłam już dalej racjonalizować. Żyliśmy tak sobie pod jednym dachem przez kilka (2-3) miesięcy. Później ustało.

Moja mama z kolei dawała mi znaki we śnie, że komuś coś złego się przydarzy, śniła się zawsze z tą osobą, jednak informacje były skąpe i nawet nie miałam jak uprzedzić tych ludzi, bo niby przed czym, ale wiedziałam że coś się stanie. Gdy po kolejnym snie z mamą w roli głównej, moj kolega zachorował na raka, powiedziałam jej, że nie chce nigdy więcej, żeby mi się śniła w ten sposób, byłam wściekła i bezsilna....i przestała się śnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
59 minut temu, fenix napisał:

To nie był gniew ale raczej protest zmarłego, który widząc już wszystko  "z góry" zapewne ostrzegł córkę by zeszła z błędnej drogi. 

Ale to zależy czy za życia miał na ten temat poprawną ocenę. Niektórzy mądrzeją dopiero "po życiu" .

 

Miała wziąć znowu ślub? ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
contemplator
Dnia 10.01.2020 o 20:23, Maybe napisał:

...fakt, że zmarli być może obserwują nas, jest wg ciebie w większości przypadków pocieszające, przerażające, zawstydzające... Czy jakie? 

Zmarli nie mogą obserwować żywych bo już po prostu nie istnieją. Biblia nic nie uczy o istnieniu duszy nieśmiertelnej.

To pogański pogląd zaczerpnięty z filozofii Platona i Sokratesa, który to przeniknął po przez synkretyzm religijny do nauk "nominalnych chrześcijan" w III - IV wieku n.e. Żydzi przed okresem okupacji Helleńskiej nie wierzyli w istnienie duszy nieśmiertelnej.

 

"(4) Kto należy do grona żyjących, ten jeszcze ma nadzieję; gdyż żywy pies jest lepszy niż martwy lew. (5) Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie. (6) Zarówno ich miłość, jak ich nienawiść, a także ich gorliwość dawno minęły; i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem. (...) (10) Na co natknie się twoja ręka, abyś to zrobił, to zrób według swojej możności, bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości."
(Księga Koheleta 9:4-6,10) Biblia Warszawska

 

W okresie życia Pana Jezusa, Palestyna była okupowana przez imperium Rzymskie, które jak wiadomo wchłonęło także po przez synkretyzm religijny nauki i filozofię Grecką, która to przed Rzymianami także okupowała przez 330 lat Palestynę. Dlatego wpływ tychże kultur miało znacząco wpływało na wierzenia ówczesnych im ludzi. Nawet pisze o tym Księga Dziejów Apostolskich:

 

"(8) Saduceusze bowiem uczą, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, natomiast faryzeusze uznają jedno i drugie."

(Księga Dziejów Apostolskich 23:8) Biblia Warszawska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
contemplator

Dlatego też, Ja się bardziej przychylam do tego poglądu, iż człowiek nie ma duszy nieśmiertelnej, ani innej podobnej cząstki energii inteligentnej.

Według mojej interpretacji, którą to opieram na Biblii Hebrajskiej, owa biblijna „dusza” (hebr. ‏נֶפֶש‎ - nefesz), to nic innego jak ożywiona materia za pomocą 'energii ożywiającej', gdzie po połączeniu owej energii z materią, powstaje właśnie owa ożywiona istota materialna, czyli biblijna „dusza” do których zalicza się - ludzi jak i zwierzęta. Bóg po śmierci człowieka lub zwierzęcia, zabiera z powrotem swą 'energię ożywiającą' w wyniku czego materialne ciało się rozpada. Ta 'energia ożywiająca' jest jakąś nieznaną nam formą energii, dostępnej tylko samemu Bogu Stwórcy. Ta energia jest bezosobowa, - po prostu coś jak prąd elektryczny, który przecież nie ma świadomości istnienia. Przemawiałby za tym fakt, iż np: gdy u kogoś zostaje zatrzymana akcja serca, to udaje się taką osobę przywrócić do życia podając jej impuls elektryczny z defibrylatora. Ale impuls elektryczny z defibrylatora nie jest tożsamy z 'energią ożywiającą', dlatego iż nie każda osoba na niego zareaguje. Impuls elektryczny pobudza tylko nerwy, a one zaś mięśnie, ale impuls elektryczny sam w sobie nie może wskrzesić umarłego człowieka do ponownego życia, gdy ten od dłuższego czasu jest martwy. Dlatego 'energia ożywiająca' to coś innego niż energia elektryczna. Dlatego też podpieram pogląd, iż duszą są istoty materialne, ożywione 'energią ożywiającą', - a dusza ta jest śmiertelna, gdy zostaje pozbawiona 'energii ożywiającej', lub gdy przerwie się procesy życiowe podtrzymujące tę energię (np. po przez: zabójstwo, wypadek itp.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia
Przed chwilą, Maybe napisał:

Moja dusza była niezmateroalizowana i widziałam tylko skutki jej działania, najpierw racjonalizowałam, lecz później znaki były tak wyraźne, że nie mogłam już dalej racjonalizować. Żyliśmy tak sobie pod jednym dachem przez kilka (2-3) miesięcy. Później ustało.

Bo dusza uzyskała to czego chciała i odeszła.

Moja koleżanka miała podobnie...czuła obecność i wiedziała czyja to dusza.

To nawet mnie wydawało się niewiarygodne...przypinała firankę stojąc na drabinie  i po jakimś ruchu by spadła, ale poczuła, jak jakaś siła pcha ją by stanęła stabilnie na drabinie. Dusza odeszła, gdy podczas rozmowy ze mną opowiedziała, że żałuje swego postępowania, bo bardzo go kochała. On aż do śmierci nie ożenił się, a ono ma 3-go męża. Dowiedziała się jego dusza, że go kochała i odeszła...tak wydedukowałyśmy.

Przed chwilą, Maybe napisał:

Moja mama z kolei dawała mi znaki we śnie, że komuś coś złego się przydarzy, śniła się zawsze z tą osobą, jednak informacje były skąpe i nawet nie miałam jak uprzedzić tych ludzi, bo niby przed czym, ale wiedziałam że coś się stanie. Gdy po kolejnym snie z mamą w roli głównej, moj kolega zachorował na raka, powiedziałam jej, że nie chce nigdy więcej, żeby mi się śniła w ten sposób, byłam wściekła i bezsilna....i przestała się śnić.

Nigdy dusza nie będzie nachodzić, gdy tego się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złośliwy
Jester
8 godzin temu, Maybe napisał:

Nieeeeee. Nie będę się tu aż tak uzewnetrzniać....

Na priv?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złośliwy
Jester

Tak, zdaje się, że dusza to ta „boska cząstka”, która istnieje nie ograniczana wymiarami i wciela się w ciało, ożywiając je. 
Miałem kiedyś doświadczenie wyjścia z ciała i moje ciało stawało się, poczynając od stóp, coraz bardziej bezwładne, jakby dusza faktycznie z niego wychodziła. Podobne doświadczenie miała moja koleżanka w ciężkiej chorobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
1 godzinę temu, Jester napisał:

Na priv?

Mam zlikwidowany priv. Poza tym sorry ale nie czuję potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...