Skocz do zawartości


Dionizy

Pod wspólnym dachem

Polecane posty

tośka
17 godzin temu, Dżulia napisał:

To kot rządzi swoim ogonem, a nie jego właścicielka.

 nawet bym rzekla ze kot by rzadzil ogonem swej wlascicielki gdyby go byla miala ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dżulia
Przed chwilą, tośka napisał:

 nawet bym rzekla ze kot by rzadzil ogonem swej wlascicielki gdyby go byla miala ;)

Zgodzę się. Nawet jeśli właścicielka nie ma ogona, to nią rządzi, no może nie zawsze...wiem z autopsji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Hmmmmm

Trudno określić to jakieś w pewnym sensie współistnienie i uzależnienie. Kiedyś słyszałem taki dowcip na podobny temat Ale ze względu że tu potrzebna jest jakaś gestykulacja to nie wiem czy uda mi się jego opowiedzieć.Mogę się zmierzyć z tym zadaniem.

Przed sklepem zoologicznym stoi mężczyzna. Na wystawie tuż przy szybie stoi ustawione sporych rozmiarów akwarium w których swój dom mają kolorowe rybki. Mężczyzna zdjąwszy rękawiczkę wskazującym palcem swojej prawicy powoli rysuje na szybie wystawowej esy-floresy a male zabawne rybki ścigając się ze sobą pływają za palcem wywolując na ustach prowokatora uśmiech. 

Po chwili podchodzi do niego dzielnicowy i zaciekawiony pyta.

-Powiedz jak ty to robisz ze te rybki ci3ebuie słuchają

-To proste bo przecież istoty o wyższej inteligencji i intelekcie oddziaływują na istoty o niższym poziomie inteligencji.

Na drugi dzień ów mężczyzna znowu przechodzi koło tego sklepu ze zwierzętami i zaskoczony widzi jak przed akwarium stoi policjant poruszając ustami tak jakby łapał powietrze. Ten ruch był taki podobny tego jaki wykonuje karp we wannie.

Ociekł śnieg. Na górach jeszcze biało ale teraz deszcz pochlapuje codziennie i temperatura urosła. Nie wiem ale jakoś mi przykro z tego powodu. A może to samopoczucie wcale nie jest spowodowane tą przykrą aurą? Odeszła z tego świata bliska mi osoba i pomimo tego że  już nie mam trudnego obowiązku opieki nad chorą i jej pielęgnacji to jest mi bardzo przykro a dom zrobił sie taki inny. Dudniący smutkiem i niechcianą ciszą. Zniechęceniem. Tak teraz trudno znaleźć sobie miejsce w nim pozbawione ponurego zamyślenia i niezroszonego smutkiem.

Patrzę na wróble i sikorki harcujące na balkonie i wkoło karmnika czasem chowające się za szybami mojej nibyoranżerii Ponury pejzaż oczekuje wiosny a ja nie wiem czy ta kropla to deszcz spływający po oknie czy to tylko moja zabłąkana kolejna lza.

  • Trzymaj się 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
15 godzin temu, Dionizy napisał:

Ponury pejzaż oczekuje wiosny a ja nie wiem czy ta kropla to deszcz spływający po oknie czy to tylko moja zabłąkana kolejna lza.

Na wszystko potrzeba niestety czasu, taki niby banał, ale znam to niestety z autopsji. Musisz poczekać na "promyk słońca".
Dla mnie to była nierówna walka, czasem bywałem bezsilny. Starałem się to wszystko pozytywnie w głowie poukładać i pewnego dnia jakby ręką odjął ten ból i smutek. A może zwyczajnie nauczyłem się z tym żyć?

Wiem, że łatwo się mówi i że raczej każdy reaguje indywidualnie. Najważniejsza jest głowa.

Czasem to mnie dopada, ale jest już lżej, o wiele lżej niż było... czego i Tobie życzę.

Przyziemne rzeczy muszą Cię zająć. Masz dla kogo być silnym :)

Dnia 19.01.2021 o 08:53, Dionizy napisał:

Uwielbiam zapach białych myszek i najlepiej by maszerowały często i całymi stadami

Ja akurat mało kiedy miałem okazję tego trunku smakować, ale z Tobą Przyjacielu jak będzie okazja to zawsze i wszędzie :)
Chociaż powiem, że bimberek.... mmmmm (i tyle w tym temacie wystarczy) :D

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sany

Dyzio, wiem co czujesz... ale pisz tu, bo brakuje nam Ciebie. Co prawda nic mojego mądrego nie przeczytasz :D ale może zagłuszysz smutek choć na krótko czytając innych. 

 

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tośka

ja tam nie wiem co on czuje,  ale tez sie staram podtrzymywac na duchu ?

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w kość
9 minut temu, tośka napisał:

tez sie staram podtrzymywac na duchu ?

dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, psze Pani?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tośka

??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w kość
15 minut temu, tośka napisał:

??

granie na emocjach...

to takie... kobiece?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera
3 godziny temu, Sany napisał:

ale pisz tu, bo brakuje nam Ciebie.

Dopisuję się do tego. Fajnie Ciebie czytać. 

 

15 godzin temu, BrakLoginu napisał:

Przyziemne rzeczy muszą Cię zająć.

Skoro Bl tak mówi, to mam dla Ciebie bardzo zajmująca rzecz- zostawię Ci jutro Hau, idę w góry i chociaż to niskie góry, to on się do takich wycieczek nie nadaje. Trzeba go tylko wpuszczać i wypuszczać z domu, bo najczęściej wchodzi tylko po to, żeby za chwilę wyjść, zostawiając wszędzie ślady pośniegowego błota. Trzeba więc za każdym razem przetrzeć podłogę mopem. Gdyby lało, albo sypało,to najprawdopodobniej otrzepie się właśnie w domu, więc bądź łaskaw wytrzeć ściany, zanim brud przyschnie. Aha, i to mięso w lodówce jest dla niego, dla Ciebie zostawię rosół. 

I podrap go za uszami. Będzie szczęśliwy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
57 minut temu, la primavera napisał:

Dopisuję się do tego. Fajnie Ciebie czytać. 

@Dionizydrogi mój nowy kolego, może krótko tu jestem ale też lubię podczytywać.

 

 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Dziś rano zszedłem do jadalni by sobie zrobić poranną kawę w moim ulubionym kubeczki w niebieskie kwiatki która jest konieczna do porannego dolegiwania, dochrapkowania i do innych ważnych porannych rytuałow w moim łozeczku w dniach gdy nie trzeba zbyt wcześnie wstawać. Pewnie każdy tak ma. Na stole leżała wyrwana z notesu kartka złożona na pół. Niewątpliwie był to list a jego różowa barwa i unoszący się delikatny jak wiosenny powiew od różanej rabaty zapach zdradzał Autorkę. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego jakie będą efekty  tegoż i ufny w dobre intencję zaczałem czytać:

17 godzin temu, la primavera napisał:

zostawię Ci jutro Hau, idę w góry i chociaż to niskie góry, to on się do takich wycieczek nie nadaje. Trzeba go tylko wpuszczać i wypuszczać z domu, bo najczęściej wchodzi tylko po to, żeby za chwilę wyjść, zostawiając wszędzie ślady pośniegowego błota. Trzeba więc za każdym razem przetrzeć podłogę mopem. Gdyby lało, albo sypało,to najprawdopodobniej otrzepie się właśnie w domu, więc bądź łaskaw wytrzeć ściany, zanim brud przyschnie. Aha, i to mięso w lodówce jest dla niego, dla Ciebie zostawię rosół. 

I podrap go za uszami. Będzie szczęśliwy.

Teraz do moich uszu dobiegło ciche skomlenie i delikatne podrapywanie w drzwi pokoju Weroniki. No tak to pewnie Hau upomina się o poranny spacer. Gdyby nie jego egocentryczny charakter, skłonności do maleńkich złośliwości i temperament złośliwego przedszkolaka byłby z niego nawet miły przytulasek. Chociaż? Trochę glupio nazywać przytulaskiem to ogromne kudłate zwierzę. No i po spokojnej kawie i dolegiwaniu. Poszedłem przebrać swoją rożową koszulkę nocną z polarku z wyhaftowanym z przodu drzemiącym misiem na coś bardziej przyzwoitego no i ,,radośnie,, ruszyłem na bardzo konieczny poranny obchód wszystkich krzaków, zarośli, kubłów, miejsc gdzie czają się wstrętne kocury i najbardziej zabłoconych miejsc we wsi. Niestety zapomniałem o pozostawionym na kuchence  czajniku z wodą na moją poranną kawę. 

Bardzo zdziwiony byłem gdy na powrocie zobaczyłem że w naszym domu wszystkie okna są pootwierane pomimo chłodu i wczesnej jak na niedzielny poranek pory. Słychać też było jakieś krzyki i soczyste slowa Bilego:

- O ku..fa m.ć!!!!! Jeszcze trochę a trzeba by bylo strażaka. 

Wszedłem do domu. Hau zgodnie z opisem w liście Weroniki narobił śladów, otrzepał na ściany i zgromadzonych błoto z sierści by potem powycierać sie o nową beżową wycieraczkę przed pokojem Zuzi. Wszyscy biegali, krzyczeli, coś wynosili lub wnosili wietrzyli, machali wachlarzami z ręczników lub zwyczajnie jak np Dżulia wyglaszali swoje racje:

Dnia 20.01.2021 o 22:48, Dżulia napisał:

Zgodzę się. Nawet jeśli właścicielka nie ma ogona, to nią rządzi, no może nie zawsze

Urzekł mnie widok stojącej w kąciku koło pieca Zuzi. Przytulała oburącz do swoich pięknych piersi mój kwiatuszkowy kubek chcąc zapewne uchronić go przed przypadkowym nieszczęściem. Spojrzenie w Jej oczy jest dla mnie zawsze tak bardzo onieśmielające. W takich chwilach zapominam o swoich latach i bagażu doświadczeń. O wszystkim co złe i ponure a do mojej głowy wdziera się wiosna, slowiki i zapach bzów przy ścieżce nad rzekę.

Z tych marzeń wyrwał mnie jaskrawy kobiecy głos:

17 godzin temu, Arkina napisał:

@Dionizydrogi mój nowy kolego, może krótko tu jestem ale też

...niepokoję sie twoim zachowaniem i beztroską. Twoim roztrzepaniem i wieczną zadumą która wydawać by sie mogla jest przepastnie głęboka i bezkresna jednak w krótkim czasie zmienia się w figlarne dokazywanie godne gimnazjalisty.

Spuściłem  oczy tak jakby w tej chwili najważniejsze były moje zabłocone po spacerze z Hau buty. Tak. Ona ma rację. Chyba czas porzucić marzenia i w końcu wydorośleć. Przecież...... I tu pojawił sie niespodziewanie głos rozsądku czy raczej:

19 godzin temu, Gość w kość napisał:

granie na emocjach...

to takie... kobiece

.....Arkiniu. Nie rób tak bo Dionizy całkiem zapadnie się w jakiejś czarnej lub mysiej dziurze.

W tej chwili poczułem na swoich plecach bardzo ciepłe i serdeczne przytulenie a do moich uszu dobiegł jakże czuły szept:

20 godzin temu, tośka napisał:

ja tam nie wiem co on czuje,  ale tez sie staram podtrzymywac na duchu ?

Na moich policzkach namalowały się dwie błyszczące w świetle ogromnego żyrandola mokre kręte kreski.

_ Dziękuję Ci Tosiu. Bardzo dziękuję. Nie za słowa bo te wszyscy potrafią powiedzieć ale za gesty i za to Twoje ogromne ciepło.

Do tego pomimo kiepskich okoliczności dolączył się jeszcze cichutki  dzwoniący jak białe dzwoneczki konwalii gdyby te dzwoniły szept:

21 godzin temu, Sany napisał:

Dyzio, wiem co czujesz... ale pisz tu, bo brakuje nam Ciebie. Co prawda nic mojego mądrego nie przeczytasz :D ale może zagłuszysz smutek choć na krótko czytając innych. 

 

Dziękuję.

Dobrze mi tu z Wami.

A te kryształki pod powieką i wzruszenie już nie są moją wybujałą ponad miarę wyobraźnią.

Dobrej niedzieli pomimo spalonego czajnika i bociastych śladów Hau

 

  • Lubię to! 2
  • Super 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia

Nie mogę tu pisać, bo serce mnie boli od smutku jaki tu.

Współczuję bardzo i zmykam, bo mróz na dworze i prawdziwe kryształki powstają, a nie powinny wszak ta woda zawiera sól.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

No bo nastroje mają do siebie to że się rozszerzają Podobnie jak ogień czy powódź. Na początku jest to tylko niewielkie zarzewie by po chwili rozlać się na wszystkie myśli i słowa. Wiem że tak jest może dlatego czasem lepiej jest trochę pomilczeć. Myślę tu o sobie.

Wczoraj była wiosna a dziś za oknem znowu zima. Napadało świeżego śniegu i nie wiadomo czy to dobrze czy źle. Źle bo Bili znowu urządza tańce z niebieską plastyczaną łopatą a Jacek już od rana rąbie drwa w małej szopce na skraju obejścia bo przecież Dżulia i Sany są takimi zmarzluchami. Trochę inaczej radzą sobie z chłodami Zuzia i Arkina. Arkina ma wielkiego pluszowego Puchatka przybliżonego wzrostem do niej samej. Wtula się w tego miękkiego słodziaka, okrywa jego łapkami i puchowa kołderką. Podobnie robi Zuzia tylko że ona ma swoją przytulankę w formie wielkiego narcyza. Gdy chłód rozlewa się po świecie wtula się w jego opuszczoną jak to u narcyza główkę okrywając się jego liściowymi łapkami. Tych liści jest więcej niz jedna para w związku z tym wiosenny kwiat szczelnie otula jej delikatne ciało broniąc dostępu złej aury. Czasem zazdroszczę temu pluszowemu.

Z drugiej jednak strony ten śnieg ma też swoje plusy. Bardzo lubi w tym świeżym puchu harcować Hau wraz ze swoją Panią i Tosią. Przyjemnie patrzeć  jak w sumie dorosłe kobiety wracają do lat nastoletnich panienek. W powietrzu latają wtedy śnieżne pociski a potem powstaje śniegowy pan zimy z nosem z marchewki, chociaż nie zawsze jest z niej nos bo kiedyś dziewczęta umieściły pomarańczowe warzywo znacznie niżej budząc zgorszenie wiejskich matron. Potem w sklepiku pani Jadzi zganiał przewinienie jedna na drugą

-To nie ja! To Weronika zrobiła

-Ależ nie kłam! To Tośka.

A cale ta konwersacja przebiegała w atmosferze śmiechu i przyjaznych popychanek i gestów. Może dlatego ze wsiowe przyzwoitki nie wiedziały o tym co potem działo się z ową marchewką. No cóż. Moze lepiej czasem nie wiedzieć wszystkiego.

Jakimś plusem, moze nawet bardzo wielkim plusem tej puchowej, zimowej, białej kołderki jest to że potem gdy wiosna ją powoli stopi nasączy nasze zagony pełne róż, aksamitek, lwich paszczy i innego kwiecia.

Cieszmy się każdym dniem. Nawet tym zimnym i ponurym bo:

,,.....nic dwa razy sie nie zdarza i nie zdarzy z tej przyczyny

zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny....,,,

Dobrego dnia i tygodnia Kochani.

 

  • Super 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

No tak, przecież mogłam się domyślić, że to nie będzie zwykle wyjście z psem, że coś jeszcze się będzie musiało podziać. Dobrze, że pieseczek wyszedł cało z tej opowieści.?

Dnia 23.01.2021 o 15:50, Arkina napisał:

Dionizydrogi mój nowy kolego, może krótko tu jestem ale też lubię podczytywać.

Witamy w fanklubie Dionizowych bajań. ?

Dobrze poczytać coś innego, opowieści dziwnej treści, historie, które się nie zdarzyły, przemyślenia powstałe przy wyrębie lasu.

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
Dnia 23.01.2021 o 14:51, la primavera napisał:

Skoro Bl tak mówi, to mam dla Ciebie bardzo zajmująca rzecz- zostawię Ci jutro Hau

Ale jej zadałem pomysła i już wykorzystywywuje sytuację :P

4 godziny temu, la primavera napisał:

historie, które się nie zdarzyły

Nigdy nie wiadomo, co jest jawą, a co snem :)


Widzę, że ktoś przyuważył moje nieśmiałe pląsy z łopatą do odśnieżania. Cóż zrobić jak chętnej partnerki brak? :D

Edytowano przez BrakLoginu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia
4 godziny temu, BrakLoginu napisał:

Widzę, że ktoś przyuważył moje nieśmiałe pląsy z łopatą do odśnieżania. Cóż zrobić jak chętnej partnerki brak?

Nawet nieźle Ci wychodzi ;) A partnerki w kolejce się ustawiają aleś wybredny zapewne :D

9 godzin temu, Dionizy napisał:

Podobnie robi Zuzia tylko że ona ma swoją przytulankę w formie wielkiego narcyza. Gdy chłód rozlewa się po świecie wtula się w jego opuszczoną jak to u narcyza główkę okrywając się jego liściowymi łapkami. Tych liści jest więcej niz jedna para w związku z tym wiosenny kwiat szczelnie otula jej delikatne ciało broniąc dostępu złej aury. Czasem zazdroszczę temu pluszowemu.

Wyobraziłam sobie tą przytulankę.

Przytuliłabym Narcyza, może by mu było trochę lżej na sercu w tym trudnym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
1 godzinę temu, Zuzia napisał:

Nawet nieźle Ci wychodzi ;) A partnerki w kolejce się ustawiają aleś wybredny zapewne :D

Fred Astaire jeszcze ze mnie nie jest, ale ćwiczę z łopatą, a częściej z mopem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia

A ja powiem jak jest naprawdę.

Kiedy drugi pokos śniegu znikł wybrałam się by zobaczyć efekty pracy tego co tak się tu chwalili o tej łopacie i powiem jaką odkryłam tajemnicę.
Otóż Bili latał z łopatą, ale żadnego śniegu nie odgarniał tylko tworzył pagórek z piasku, by ciekawscy nie zobaczyli jaką willę wybudował nasz  Dyzio. 
Tego nie da się opisać dokładnie, ale po trosze spróbuję.
Rozejrzałam się i widzę odjeżdżający samochód...powiem gabarytowo wielki, a w nim dwie postacie, więc cichutko idę pewna, że nikogo nie ma. Podchodzę do usypanej pryzmy i oczy moje napatrzeć się nie mogą.
Na jeziorku w którym wcześniej Dyzio zażywał kąpieli morsowych stoi wypas chata.
A co mi tam-myślę i rzucam się wpław by obejrzeć ją z bliska.
Kiedy stanęłam na progu to wyjaśniło się, że tak lśniące i iskrzące 
są szyby, a nie jak wcześniej myślałam...tafla lodowa jeziorka.
Wielość okien sprawiła, że mogłam dojrzeć wiele i to jak wiele.


Ciężko sobie wyobrazić: dwie kondygnacje z czego jedna jest widoczna, bo nad wodą, a druga pod wodą.
I już wiadomo skąd Dyzio wie tyle o podwodnym życiu...zwyczajnie leży na łożu z baldachimem i obserwuje co mu pływa za oknem.
Ale spoko też to zobaczycie.
W części nadwodnej jest piękny duży salon, a w nim po lewej stronie stoi wielki stół coś w stylu któregoś Ludwika, ale dokładnie nie przyglądałam się, bo zafascynowały mnie krzesła i pomijam jaki to styl, to nie wyobrażacie sobie jak zostały dodatkowo ozdobione...bardzo bogato, atłasem i szlachetnymi kamieniami co to Bili przemycił od Arabów.
Myślę, że to krzesło Dyzia, bo było całe w delikatnej czerwieni, a z rubinów utworzony haft na oparciu...oparcie bardzo wysokie więc nie mogą uwierać te hafty, ale były też krzesło: szmaragdowe, perłowe ametystowe, a te dalsze to cytryn, opal ... zresztą sami zobaczycie.
Środek pusty/wolny, ale podłoga...można gapić się bez końca.
Po prawej stronie tegoż salonu były siedziska...nie wiem jak te aksamitne poduchy czy stołki określić, a każde z nich miało wyhaftowane nasze ksywy...stąd myślę, że zostaniemy zaproszeni.
Innych pomieszczeń nie zobaczyłam bo okna zaluzjami zasłonięte, a drzwi pozamykane.

 

Brrrr chłodno i mokro mi było, ale jak chodziłam wkoło  z tyłu zobaczyłam wybudowany pomost i wtedy tak się wyzwałam, że głupia, ciekawa i prędka nie zobaczyła pomostu, ale chociaż uniknęłam wtórnego moczenia i wróciłam na ląd.

Całe szczęście, że się nie rozchorowałam, dlatego mogę napisać co widziałam.

Już nie mogę się doczekać, by zobaczyć od środka.

  • Lubię to! 1
  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Wiedziałem że wcześniej czy później sprawa się rypnie. Nie można przecież w nieskończoność ukrywać tego domu. Tyle że w początkowym zamiarze miała to być altanka  na tyłach ogrodu posadowiona w naturalnym zagłębieniu terenu Faktem jest że kiedyś faktycznie było tam jezioro ale kiedyś bez większego powodu woda gdzieś zniknęła. Gdy już mieliśmy parter sąsiad Antoni zapomniał zakręcić wodę w swoim sąsiednim ogrodzie a gdy nadeszły mrozy i rury popękały to woda zaczęła zalewać wyschnięty zbiornik. Bili przynosił gdzieś z jakiejś budowy papę ,,na gorąco,, Paliliśmy ognisko piliśmy piwo do ciepłych kiełbasek a na koniec rozgrzewaliśmy tęże papę i uszczelnialiśmy budowlę. Określenie willa czegoś co przypomina ziemiankę jest chyba mocno na wyrost, Wiem kiedy zaciekawiona Dżulia oglądała to zatopione w jeziorku dzieło. Było to wtedy gdy poranek był niezwykle dżdżysty i ponury a zdziwaczałe gżegżółki  i piegże łapczywie wyżerały miąższe z rosnącej na grządkach rzędami rzeżuchy niepomne tego że już kiedyś porzygały się po takim żarciu pożywienia na rozżarzone żarna Widać lubią ten przysmak i chyba dlatego opuszczają swoje chaszcze i gąszcze na grząskich moczydłach lezące na wzgórzu pod Pszczyną i brzaskiem przybywają tu na wyżerkę przepyszną.

12 godzin temu, BrakLoginu napisał:

Fred Astaire jeszcze ze mnie nie jest, ale ćwiczę z łopatą, a częściej z mopem :D

Myślę że to chyba działa w drugą stronę i Fred A mógłby powiedzieć że ,, No Bilim to jeszcze nie jestem ale ciągle trenuję,,  ? Nie wie on jednak że cala tajemnica tkwi w odpowiednim fasonie gumofilców znanej w świecie marki ,,Stomil,,  które to Nasza Gwiazda tańców z przyrządami ( łopata, mop, miotła) otrzymał  z okazji swoich okrągłych dwudziestotrzecich urodzin w zeszłym roku od swoich fanów.

Hmmmm. Jakże często zazdroszczę Bilemu  wpatrzonych weń mydlanych oczu dziewczyn i tych ich rozmów przy wspólnym stole

-A widzieliście? Dziś Bili ubrał znowu te obcisłe spodnie ukazujecie foremność sylwetki i pewne ponętne elementy

-Nooo. A te koszulka z napisem,,King Bruce Lee,, mmmmmmm Super

No cóż. Zazdrość jest złą cechą więc pozostaje tylko powiedzeni że sa ludzie piękni i młodzi a inni są tylko piękni. Cieszę się ze Bili jest w gronie moich przyjaciół pomimo moich uszczypliwości 

14 godzin temu, Zuzia napisał:

Wyobraziłam sobie tą przytulankę.

Przytuliłabym Narcyza, może by mu było trochę lżej na sercu w tym trudnym czasie.

Już przez samo czytanie takich wpisów jest lżej i .....szukam słowa..... cieplej. Tak Cieplej bo przeciez chodzi tu o cieplo zamknięte w słowach i myślach. Lepsze co prawda jest takie zawarte w przytuleniu i gestach no ale to czasem bywa bardzo trudne.

 

A za oknem znowu śnieg. Napadało w nocy i teraz wybielił pejzaże tuż za taflą szyb. Gdyby on tak potrafił napadać jeszcze do ludzkich głów i serc czyniąc je białymi i czystymi.

  • Lubię to! 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
11 godzin temu, Dionizy napisał:

Nie wie on jednak że cala tajemnica tkwi w odpowiednim fasonie gumofilców znanej w świecie marki ,,Stomil,, 

Taaa, to chyba jednak te gumofilce mnie niosą na tym śniegu. Odpowiednio nasmarowana podeszwa i ma się ten poślizg w tanie, jakby mnie muzyka niosła :D

20 godzin temu, Dżulia napisał:

Otóż Bili latał z łopatą, ale żadnego śniegu nie odgarniał tylko tworzył pagórek z piasku, by ciekawscy nie zobaczyli jaką willę wybudował nasz  Dyzio. 

No i się sprawa rypła. Dzwonię do Donalda T. póki jeszcze go nie wsadzili. Niech zamiast muru z Meksykiem to niech lepiej nas odgrodzi, bo ten śnieg to taki jakiś mi się wydaje mało stabilnym zabezpieczeniem. Nie jestem pewien, ale kryzys pagórka może przyjść jakoś wiosną, bo zaprawa  jest jednak wątpliwej jakości :P

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia

Czyli sprawa się rypła podwójnie...znaczy, że gościna będzie podwójna.

Ale powiem Ci @Dionizy, że podziwiam wykonanie...niby altanka, a tu chałupa jak się patrzy.

 

A co to za problem z zaprawą @BrakLoginu porównaniu z tym co zbudowaliście.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu

@Dżulia, czy też Dżulietto (ta od Romeło) to dlaczego Ty się skradasz. Nie lepiej jakbyś się rozgościła w którymś z pokoi? :)
Trzeba dbać o intymność, więc przed niepowołanymi gośćmi trzeba będzie zbudować jakieś zasieki :D

14 godzin temu, Dżulia napisał:

Ale powiem Ci @Dionizy, że podziwiam wykonanie...niby altanka, a tu chałupa jak się patrzy.

To miała być altanka, ale ja akurat byłem niedysponowany po bimbrze Dionizego, więc @Jacenty zamówił dwóch niezawodnych facetów z branży budowlanej. Trochę ich poniosło i wyszło, co wyszło :D
14646289481957.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tośka
6 godzin temu, BrakLoginu napisał:

Trzeba dbać o intymność, więc przed niepowołanymi gośćmi trzeba będzie zbudować jakieś zasieki

ja na przyklad zamykam wszystko prawie w szufladach 

 

 

toaletka_354549.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy
12 godzin temu, tośka napisał:

ja na przyklad zamykam wszystko prawie w szufladach 

No przecież wiem. W Twoim pokoju są szuflady. Całe mnóstwo szuflad. Biurko,komody,dolna i górna część szafy. Także stolik zawiera pod blatem szufladę. Kiedyś też tak próbowałem wszystko upychać po szufladach. Wisiorek z morskiego kamyka i bursztynu podarowany mi przez kilkudniową Boginię wczasów i liście jesiennego jawora Mówiłaś że są złote a ja uwierzyłem. W szufladach pookładałem też swoje marzenia. W tych dolnych takie zwykłe codzienne np o pachnącym rożami liście od Ciebie czy o serii uśmiechów lecącej w moją stronę codziennie. Wspólnym zjedzeniu porannych kanapek. W tych szufladach pod sufitem pomalowanym w rozgwieżdżone nocne niebo ulokowałem te intymne moje marzenia ale nie powiem teraz jakie one są. Teraz coraz częściej myślę o szufladzie takiej wielkiej bym w niej schował się przed otaczającym mnie bezsensem świata. Tego świata jak łańcuch trzymającego mnie jako kotwicę stateczku zbudowanego powszednią pracą z codzienności. I co z tego że podowieszałem do tego łańcucha inne niemoralne? Które i tak nie zaistnieją nigdy w całości a są tylko słodyczą kilku chwil. Czy gdy w łańcuchu brakuje ogniw to jest sens wiązać go sznurówka? Wydaje mi sie ze gdy przychodzi taki czas trzeba pozwolić kotwicy opaść na dno by otoczyła ją mgła odwiecznego mułu lub skryć ją w skrzynce szuflady z drewnianym wieczkiem.

A za oknem znowu śnieg i rozćwierkana grupa wróbli I sikorki próbujące wywieźć w pole egocentryczne sójki. Trzeba zabrać sie za lopatę i trochę się odkopać skoro chce się mieszkać w ,,uroczym domu w Karkonoszach,,

Kawy znowu nikt mi nie zrobił.

Czemu mnie to nie dziwi?

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...