Od ponad 30 lat, wraz z mężem, pomagamy zwierzętom. Trzy lata temu powstała nasza Fundacja Zwierzęca Kraina. Przez te wszystkie lata ratowaliśmy zwierzęta – chore, skrzywdzone psiaki i kociaki, które los nie oszczędzał. Znajdowaliśmy je w krzakach, przydrożnych rowach, na ulicach, a nawet w śmietnikach.
Były porzucone na pewną śmierć...
Z roku na rok zwierzaków było coraz więcej, a nasze działania zaczęły obejmować nie tylko najbliższą okolicę, ale i całą Polskę. Codziennie odbieramy telefony z prośbą o pomoc i niemal codziennie wyruszamy po kolejne potrzebujące, okaleczone zwierzaki. Znajdujemy psy przywiązane do drzew w lesie, porzucone kocięta, koty po wypadkach, kociaki bez matek zamknięte w foliowych workach – trafiają do nas.
Leczymy, ratujemy i staramy się znaleźć im najlepsze, stałe domy. Niestety, są też takie zwierzęta, które na adopcję nie mają szans. Otoczyliśmy opieką staruszki, które dożywają swoich dni u naszego boku – jest ich naprawdę wiele. Kociaki po wypadkach znalazły u nas przystań na całe życie – często są okaleczone, bez ogonków, bez oczu.
W naszym domu zwierzęta otrzymują wszystko, co możemy im zaoferować: miłość, leczenie, pełną miskę. Jesteśmy dla nich całą dobę, bez końca. U nas są bezpieczne i kochane. Walczymy o każde życie – o te najmłodsze i najstarsze. Staruszki, które nigdy nie zaznały ciepła i miłości, u nas mają swoje dożywocie, swój rodzinny dom. Nasze zwierzęta są dla nas wszystkim i staramy się zapewnić im to, co najlepsze.
Wszystkie zwierzęta mieszkają razem z nami. To ja i mój mąż dbamy o nie, sprzątamy, rehabilitujemy po operacjach, karmimy i dostosowujemy dietę do ich potrzeb. Zapewniamy im wszystko, co możemy. Jako fundacja nie mamy dotacji, sponsorów ani wielkich zasięgów na Facebooku – to wszystko jest efektem naszej pracy. Mąż, choć coraz starszy i po poważnych chorobach, nigdy nie odmówił pomocy żadnemu zwierzakowi. Nasz dom dosłownie "pęka w szwach" – kilkadziesiąt zwierząt, setki oczu i łapek w jednym domu. Razem na dobre i na złe.
Przeszliśmy przez lokalowe piekło, gdy nasze zwierzęta były trute na podwórku i straszone petardami. Przeszliśmy wszelkie kontrole – od PIW, przez Gminę, po kontrole budowlane. Wygraliśmy niejedną bitwę, ale tym razem jesteśmy u kresu sił.
Chcieliśmy stworzyć kociarnię – miejsce, gdzie będzie szpitalik, kwarantanna i przestrzeń do zabawy dla kotów. Dodatkowe miejsce dla zwierząt, by odbierając telefon z prośbą o pomoc, móc powiedzieć: "przyjmiemy, mamy miejsce." T
eraz tego miejsca zaczyna brakować – mamy kilkadziesiąt zwierząt wymagających leczenia i opieki. One potrzebują szczęścia i dobrych warunków.
Nasza fundacja to codzienna walka o przetrwanie i o byt dla zwierząt. To batalie z urzędami i instytucjami. Kładziemy się spać i budzimy się z jedną myślą: co dalej? Brakuje nam pieniędzy na spłatę zaległych faktur u weterynarza, piętrzą się długi za karmę i leki. Opłaty nas przytłaczają.

Nie chcę mówić, że to koniec naszego fundacyjnego domu zwierząt, ale nadchodzi moment, gdy brakuje już sił do walki. Tylko darczyńcy mogą nas uratować – los kilkudziesięciu istnień jest w Waszych rękach. Mój apel to rozpaczliwy krzyk o pomoc. Bo myśl o tym, jak nakarmić, jak leczyć i jak przetrwać, towarzyszy mi codziennie. Tylko z Waszym wsparciem możemy przetrwać.
Wierzę, że dzięki Wam uda się spłacić zobowiązania i dalej działać. Fundacja Zwierzęca Kraina to miejsce pełne bólu i rozpaczy, ale walczę, walczę całym sercem. Opłaty są coraz wyższe, a brakuje na podstawowe potrzeby. Bez prądu, bez karmy, bez weterynarza nie przetrwamy. Jak mam pomagać? Co powiedzieć zwierzętom, gdy zabraknie jedzenia? One nie rozumieją, ufają nam, kochają.
Niektórzy pytają, po co przyjmujemy kolejne zwierzęta, ale jak odmówić? Serce mówi co innego. Mam nadzieję na cud, który pozwoli nam spokojnie przespać choć jedną noc, bez strachu o jutro. Wierzę, że ten cud nastąpi, a Zwierzęca Kraina przetrwa.
Pod naszą opieką jest ponad 50 zwierząt – każde po przejściach, każde wymagające opieki, leczenia i jedzenia. Jestem gotowa być na ich wezwanie przez całą dobę, ale bez Waszej pomocy nie dam rady. Dlatego proszę z całego serca – pomóżcie nam przetrwać, nakarmić, leczyć i zapewnić zwierzakom godne warunki.
Pozdrawiam serdecznie i proszę, nie zostawcie Zwierzęcej Krainy samej… Potrzebujemy Waszego wsparcia ❤️Ewa Fibich
tel. 519390006